środa, 20 kwietnia 2011

Moja Historia cz.II

Upłynęło trochę czasu od kąt Amanda nie żyje,a Max nadal nie może poukładać swoich myśli.
Przygnębiony głębokim smutkiem postanowił opuścić  stado które oddał  pod opiekę swojej siostrze Clarise.
Jego celem było znalezienie ojca i pomszczenie Amandy.Nienawidził go jak i znienawidził swoją matkę ,która poparła stronę Rainera.Każdej nocy Max widzi przed oczami całe to wydarzenie w tedy przyspiesza kroku i opuszcza łeb prawie do samej ziemi aby wyłapać trop zgrai ojca. Czasem już brakuje mu sił i w tedy robi sobie krótki odpoczynek,lecz i w tedy myśli cały czas o Amandzie o ojcu i o zemście!



Minęło kilka dni od kąt Max opuścił stado i wyruszył w poszukiwaniu ojca.
Dni robiły się coraz chłodniejsze nadchodziła zima.Max wyczuwał zapach wilków ze stada Rainera co znaczyło że jest coraz bliżej.Gdy tak szedł usłyszał jakieś skomlenia i krzyki które dobiegały zza wzgórza.Ostrożnie podszedł trochę bliżej by móc zobaczyć co się dzieje.Widok go zaskoczył!
Biedny szczeniak był zaatakowany przez dwa dorosłe wilki !! Max nie zwlekając pobiegł na pomoc.
Max:Ej wy ! Co chcecie od niego ?! (warczy na nich)
Zuba:A co ci do tego?!!(uśmiecha się złośliwie)
Rex:Co tam się dzieje?Zuba z kim się znów kłócisz ? (podchodzi śmiejąc się)
Zuba:Jakiś koleś ma problem i czepia się o szczeniaka (poddenerwowanie)
Max:Wypuście go i po kłopocie.
Zuba i Rex:(śmiech)
Max:Wypuścicie go czy mam użyć siły ?

Rex:To go sobie bierz (wrzuca szczeniaka do lodowatej wody)
Max:Ty draniu (chce się na niego rzucić lecz widzi ze prąd rzeki jest mocny postanawia wskoczyć na pomoc szczeniakowi)
Szczenię:Ratunku!!
Zuba:Ha Ha co za głupek!(złośliwy śmiech)
Rex:Zginiesz razem z nim !
Max:Jeszcze się z wami policzę,ale życie tego biedaka jest ważniejsze niż wy ! (głos jest coraz mniej słyszalny)

I tak dzielny Max popłynął za szczenięciem.
Max:Złap się mojej łapy.
Szczenię:Nie mogę (płacz)
Max:Dasz radę ! Spróbuj jeszcze raz
Szczenię:(wyciąga łapę najmocniej jak potrafi , na szczęście udało mu się złapać)
Szczenię: Ha udało się !
Max:(pociąga szczeniaka do siebie po czym odbija się tylnymi łapami o kamień i wyskakuje razem ze szczeniakiem na brzeg)
Szczęnię:Dziękuję panu  (kaszle)
Max:Drobiazg.Nic ci nie jest mały?
Szczenię:Na szczęście nie. Jestem cały tylko trochę zmęczony i przemoczony.
Max:Hmm i tak byś przemókł zobacz zaczyna padać (w tym czasie nastała ulewa)
Szczenię:Co za pech!

Max:Chodź ze mną znam takie miejsce gdzie będziesz mógł odpocząć.
Szczenię:Dobrze proszę pana
Max:Spokojnie mały możesz do mnie mówić Max (uśmiecha się)
Szczęnię:Fajnie (merda ogonem) . Ja jestem Ronnie
Max:Nareście poznałem twoje imię(smieje się).Chodź mały chwila odpoczynku ci nie zaszkodzi.
Szczenię:Oczywiścię!

I tak oto Max i mały Ronnie podążyli w stronę jaskini gdzie było sucho i spokojnie.Malec całą drogę opowiadał jak doszło do tego ,że wilki go zaatakowały.Gdy skończył opowiadać zorientował się,że są już na miejscu.

Szczenię:Ale tu ładnie ! (zachwyt)
Max:Wiem.(uśmiech)
Max:Na razie wejdź do jaskini,gdy przestanie padać zwiedzisz sobie okolice.
Szczenię:Przytulna ta jaskinia(kładzie się)
Max:Najlepsza w okolicy dlatego ją wybrałem.(siada)
Max:Opowiadałeś mi całą drogę dlaczego cie zaatakowały wilki,a możesz mi teraz wyjaśnić gdzie są twoi rodzice?
Szczenię:Eeeee , noo nie ma ich tu.
Max:A gdzie są ?
Szczenię:Ja nie wiem , uciekłem od mojego ojca .
Max:Dlaczego ?
Szczenię:Był okropnym tatą on... on pogryzł moją mamę i kazał jej się wynosić w tedy była zima ,a ona była cała we krwi jej jasno-szare futru było brudne , zakrwawione ... nie wiem gdzie ona teraz jest może nawet nie żyje .A ja uciekłem od tego sadysty nie będę mieszkać z takim draniem sam sobę umiem poradzić! (mówi podniesionym głosem szlochając)
Max:Całkowicie cię rozumiem ja w twoim wieku miałem podobny problem.Mój ojciec  zabił mi matkę na moich oczach ... nigdy nie zapomnę tego widoku jak jego zęby wtapiały się w jej skórę.Lecz przysiągłem sobie że gdy już będę dorosły,silny i odważny odnajdę go i zemszczę się.Dlatego opuściłem swoje stado i szukam watahy ojca oraz jego by móc spełnić moją obietnice.
Szczenię:Jesteś naprawdę odważny pewnie pochodzisz z watahy mroku ?
Max:Owszem a ty pochodzisz z ..... ?
Szczenię:Z watahy cienia,lecz my nie jesteśmy tak odważni ja wy co należycie do mroku (posmutniał)
Max:Jesteśmy bardzo do siebie zbliżeni może wilki z watahy cienia mają więcej odwagi ,ale wy jesteście bardziej szybcy (uśmiecha się) każdy ma swoje wady i zalety .
Szczenię:No tak.Wiesz zawsze mówiła mi tak mama (uśmiecha się). Idę spać jestem zmęczony. Dobranoc.
Max:Dobranoc Ronnie.

Gdy szczeniak zasnął Max wyszedł z jaskini na krótki spacer.Było takie świeże powietrze po deszczu a na niebie było tysiące gwiazd.Po pewnym czasie usiadł na małym pagórku patrząc w niebo.


Max:Ehhh.....Amando brakuje mi twojej obecności(posmutniał).Pamiętam chwile kiedy się poznaliśmy jak przedstawiłem cię członkom stada jak bawiliśmy się razem na polanie(uśmiecha się).Ale pamiętam takrze chwile kiedy Rainer rzucił cię o ziemię a ty leżałaś bez ruchu krew spływała ci z pyska(powstrzymuje się od płaczu).Ten widok na zawsze utkwił w mojej pamięci... ale obiecuje ci pomszczę cię!!! Zabije drania słyszysz zabije go!(krzyczy i ma łzy w oczach).Już niedługo spełnię moją obietnice.

Po tych słowach uniósł pysk i zaczął wyć do księżyca.W jego wyciu było słychać smutek,nienawiść,wściekłość a przede wszystkim zal do swej matki która go zawiodła.
Potem zszedł z pagórka i poszedł do jaskini gdzie natychmiast się położył i zasnął. 

Nagle zza krzaków pojawił się kolejny mały szczeniak był sliczny lecz wystraszony 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz